Słowo wstępu dla mniej wtajemniczonych.

Pojawienie się około 10 lat temu na rynku pierwszego Labradara było absolutnym przełomem jeżeli chodzi o strzelanie dalekodystansowe. W ręce sportowców i entuzjastów zostało oddane narzędzie pomiarowe o niespotykanych do tej pory możliwościach. Wcześniej pomiary były robione narzędziami o znacznie mniejszej dokładności czyli chronografami bramkowymi, które wymagały sporo pracy przy ustawieniu, wymagały specyficznego oświetlenia i dawały średnio miarodajne wyniki. Ogromnie drogie radary dopplerowskie zarezerwowane były praktycznie jedynie dla instytutów badawczych i producentów amunicji.

Tymczasem dostaliśmy urządzenie, które wystarczyło postawić obok karabinu, w żaden sposób nie zmieniało punktu trafienia pocisku jak np. Magnetospeed i oferowało ogromną dokładność pomiaru rzędu 0.1%. Bryan Litz w swoim teście chronografów napisał wręcz, że do większości zastosowań nie widzi sensu stosowania swojego bardzo drogiego systemu pomiarowego, gdyż dokładność pomiaru Labradarem do celów balistyki Long Range była praktycznie porównywalna i Labradar całkowicie zdeklasował inne obecne wtedy na rynku przenośne urządzenia pomiarowe.

Duży Labradar miał i ma nadal ogromne zalety:

• Bardzo duża dokładność pomiaru

• Czytelny w słońcu wyświetlacz

• Możliwość przechowywania i grupowania w seriach dużej ilości pomiarów

• Możliwość eksportu do aplikacji telefonicznej i do komputera wszystkich pomiarów do dalszej analizy

• Eksport pomiarów na karcie SD

• Bluetooth do aktualizacji firmware i sterowania z telefonu jako „pilota

• Zasilanie z baterii i akumulatorów lub z power banku – brak wewnętrznego akumulatora to brak problemów po kilku latach stosowania kiedy to wewnętrzny akumulator pada.

Przez kilka lat jego stosowania mogę niestety powiedzieć też, że ma on pewne wady:

• Bardzo kiepska jakość obudowy, która łamię się w środku kiedy radar narażony jest na działanie fali uderzeniowej od hamulca wylotowego, co jest praktycznie nieuniknione przy przeznaczeniu urządzenia i zalecanych ustawieniach.

• Kiepska jakość gniazda zasilającego USB i gniazda karty SD, które przy intensywnym użytkowaniu potrafią się rozpaść.

• Konieczność bardzo precyzyjnego ustawiania radaru względem karabinu i tarczy, co niektórych potrafi doprowadzić do szewskiej pasji kiedy np. na treningu do zawodów jest na to bardzo mało czasu.

• Konieczność wysyłania do naprawy do jedynego serwisu na Europę jaki znajduje się w Niemczech.

• Dość duża obudowa, co zmusza nas do targania kolejnej ciężkiej torby na strzelnicę oraz przy silnym wietrze wymaga stosowania ciężkich statywów.

• Tragiczne wprost radzenie sobie z 22LR – Czasami daje się je zmierzyć przy triggerowaniu Dopplerem, ale wtedy Labradar łapie też np. przelatującą muchę na strzelnicy, a czasami w inny dzień nie ma szans na uzyskanie jakiegokolwiek pomiaru.

Należy podkreślić, że większość tych wad się nie ujawni się jeżeli bardzo troskliwie obchodzimy się z urządzeniem. Niestety na strzelnicy nie zawsze się da. Jestem osobą bardzo pedantyczną i jakbym nie dbał o pomarańczowego przyjaciela to jednak warunki poligonu i strzelnicy kilkukrotnie go pokonały. Nie zmienia to jednak faktu, że przewaga jego ogromnych zalet nad akceptowalnymi wadami jest ogromna. Nie znalazł bym się na pudle żadnych zawodów dalekodystansowych, gdyby nie Labradar. Jest on moim wiernym przyjacielem podczas każdego treningu i zawodów. Jeśli ktoś jest choć trochę „techniczny”, nie będzie mieć problemu z jego prawidłowym ustawieniem, czy interpretacją wyników albo wskazaniem błędnych pomiarów.

Mniej więcej dwa lata temu pojawił się bullet seeker – speed tracker urządzenie montowane pod karabinem (można zamontować też na statywie). Urządzenie to pozwalało odczytać prędkości jedynie na aplikacji telefonicznej ewentualnie dyktowało je do ucha. Niby nowoczesność w polu i w zagrodzie, ale dla mnie brak integralnego wyświetlacza całkowicie przekreślał to urządzenie tzw „z definicji”. Podczas zawodów i dużych treningów na osi pracuje tyle urządzeń Bluetooth, że notorycznie zdarza się, że ktoś nie może się połączyć ze względu na zakłócenia. Wtedy jesteśmy w przysłowiowej tej tam no… Wolę zdecydowanie poza tym stosować telefon jako wyświetlacz do Kestrela albo dodatkowy kalkulator.

W zeszłym roku pojawił się konkurent Labradara w postaci Garmina Xero. Dzięki uprzejmości kolegów mogłem go potestować na treningach. Małe urządzenie podające jedynie prędkość wylotową zamiast kilku pomiarów na trajektorii pocisku. Większości z nas to wystarcza. Radzi sobie z 22LR znakomicie. Jest niezbyt czuły na ustawienie – wystarczy postawić obok karabinu i grubsza wycelować w kierunku tarczy. Ma on lekką plastikową obudowę. Co za tym idzie wydaje się być dość delikatny. Mierzyłem nim kilkukrotnie prędkości i jego wskazania nie różnią się od wskazań Labradara o więcej niż 1 – 1.5 m/s. Podobnie jak dużemu zdarzało mu się sporadycznie nie złapać strzału i łapać strzały ze stanowisk obok. Słowem do typowych zastosowań wydawało się, iż kompletnie zdegraduje dużego Labradara. Spora ilość kolegów zaczęła wysprzedawać Labradary za śmieszne pieniądze. Ogłoszenia przekazywałem kolegom o mniejszym portfelu lub zaczynającym dopiero przygodę z dalekim dystansem i tak oto spora ilość ludzi znalazła się w posiadaniu znakomitego urządzenia pomiarowego za niewielkie pieniądze…

Kiedy wydawało się już, że Garmin zgarnie rynek na targach Shot Show Labradar zaprezentował model LX. W stosunku do dużego Labradara „V1” jego zalety są ogromne.

• Bardzo małe wymiary

• Metalowa wytrzymała obudowa!!!

• Lepsza odporność na deszcz i piach

• Fenomenalnie radzi sobie z 22LR i cichymi strzałami (łapie wiatrówki, czy 22lR z tłumikiem bez problemu) wyłapał mi do tej pory każdy strzał z 22LR chyba, że akurat obok ktoś walił z centralnego w tym samym czasie albo 0.5 sekundy wcześniej

• W stosunku do dużego starszego brata wyjątkowa łatwość ustawienia wyłapuje strzały postawiony do 60 cm od karabinu i 50 cm od osi lufy przy ustawieniu +/- 35 stopni od osi lufy.

• Działa zarówno na baterii wewnętrznej jak i na zewnętrznym zasilaniu. Z moich doświadczeń wynika, że wewnętrzna bateria wystarcza na całodniowy trening na strzelnicy. Gdyby komuś było mało to urządzenie działa z zasilania po USB bez problemu. Jak bateria się zestarzeje to i tak będzie działać po zasilaniu zewnętrznym.

• Oba modele duży i mały mają możliwość podłączenia zewnętrznego wyzwalacza co ma znaczenie, gdy nie chcemy łapać strzałów sąsiadów podczas gęstych treningów.

• Zmierzona przeze mnie na 64 strzałach i to z 22LR średnia różnica w pomiarach pomiędzy małym a dużym wynosiła 0.94 M/S – zawsze w tą sama stronę. Minimalnie różniły się o 0.14 m/s a maksymalnie o 1.33 m/s. Przy czym duży nie wyłapał 6 ciu strzalów z 70sięciu. Można więc przyjąć, że dokładność pomiarowa obu urządzeń jest znakomita i w zupełności wystarczająca do potrzeb naszych obliczeń balistycznych.

• Znacznie szybciej i lepiej działa z aplikacją mobilną

• transfer danych do PC i wymiana firmware jest błyskawiczny, gdyż w przeciwieństwie do dużego po podłączeniu do komputera działa jak pendrive.

• Nowy software wprowadził możliwość przeliczenia przez Labradar BC pocisków wg standardu G1 i G7. Absolutnie genialna funkcja zwłaszcza w przypadku 22LR. W przypadku centralnego zapłonu stosuję krzywe rzeczywiste policzone przez Applied Ballistics lub Hornady i nie potrzebuje G1 i G7 do obliczeń balistycznych. Nie mniej jednak możliwość pomiaru przydaje się bezwzględnie do ustalenia min. różnic pomiędzy partiami pocisków lub różnic pomiędzy tymi samymi pociskami wystrzelonymi z różnych luf. W przypadku na dzień dzisiejszy dość słabo przebadanego jeszcze balistycznie bocznego zapłonu możliwość określenia G1 jest genialna – bierzemy nową amunicję i po zrobieniu zera i rozgrzaniu lufy kilkoma strzałami mamy już komplet danych potrzebny do wstrzelenia się na dalsze dystanse.

• Dzięki nowemu oprogramowaniu jestem też w stanie od razu śledzić prędkość średnią serii pocisków i na tej podstawie podejmować decyzje o ewentualnym truowaniu tego parametru w kalkulatorze balistycznym w czasie rzeczywistym.

• Nowy software skrócił też znacznie czas pomiędzy kolejnymi pomiarami.

Konkurencja pod postacią Garmina i upadek monopolu sprawił, że inżynierowie i informatycy Labradara jak widać zaczęli dbać o strzelców i oferują nie tylko świetny radar, ale też dopracowane i często aktualizowane oprogramowanie o ogromnej funkcjonalności.

Podsumowując choć dokładność pomiaru dużego i małego Labradara są podobne, to zalety funkcjonalności, wytrzymałości i wygody użytkowania nowego Labradara LX są bezkonkurencyjne wobec starszego modelu.

Dla użytkownika zaawansowanego, który jest wstanie wykorzystać zalety nowego modelu w zasadzie przejście na model LX nieuniknione i jest tylko kwestią czasu.

Jeśli ktoś nie strzela bocznego zapłonu ma starego Labradara i wytrzymałość i funkcjonalność go nie interesuje, bo i tak przepisuje wyniki do kapownika ręcznie to nie ma potrzeby zmieniać…

Jeżeli ma mały budżet to może się cieszyć, bo za niewielką kasę może kupić na rynku wtórnym doskonałe urządzenie pomiarowe.

Jeżeli ktoś strzela boczny zapłon to będzie musiał się raczej zdecydować na Garmina bądź Labradar LX.

Nie robiłem bezpośrednich jednoczesnych testów porównawczych Garmina do LX. Oba porównywałem oddzielnie do Labradara V1. Funkcjonalność Garmina jeżeli chodzi o software na dzień dzisiejszy jest mocno ograniczona w stosunku do Labradara LX. Być może Garmin będzie próbował to nadgonić w przyszłości podczas upgradeów software. Nie ma też wejścia na zewnętrzny wyzwalacz, co jest bardzo ważne na gęstych treningach poligonowych. Koledzy, którzy testowali dłuższy czas oba wybrali Labradar LX ze względu na wg ich doświadczeń większą niezawodność pomiaru. Ja wolę osobiście metalową solidną obudowę i dla mnie czytelniejszy zawierający więcej informacji kolorowy wyświetlacz w Labradarze niż Garminowy. Ponadto wykorzystuje większość funkcji rozbudowanego Software Labradara i importuje jego pliki CSV do dalszej analizy w Excelu. Wybieram więc Labradar LX również, ze względu na znacznie większe na dzień dzisiejszy możliwości software i moje przyzwyczajenie do niego po latach użytkowania oraz zaufanie do marki, produkującej duże dopplerowskie radary balistyczne i między innymi dzięki, której jestem tu gdzie jestem jeżeli chodzi o świat Long Range.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.